ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI...
MILAN – LIVERPOOL 1:3
Po trzech golach zdobytych przez Sassuolo, ekipa Rossonerich dotychczas straciła 29 goli w 17 ligowych meczach rozegranych na wyjeździe. W rezultacie Milan jest obecnie czwartą najgorszą drużyną w Serie A pod względem straconych bramek na wyjazdach. Tylko Frosinone (37), Salernitana (36) i Sassuolo (33) były gorsze od podopiecznych Stefano Piolego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cała ta trójka to ekipy zajmujące aktualnie miejsca spadkowe do Serie B... Milan ma absurdalne trudności z utrzymaniem uwagi i koncentracji przez 90 minut, zwłaszcza gdy przychodzi mu grać z dala od San Siro.
Rossoneri stracili gole przeciwko zespołom znajdującym się w dolnej części tabeli: cztery z Monzą, trzy z Sassuolo, Udinese i Frosinone, dwa z Salernitaną, Lecce i Cagliari oraz jeden z Hellasem Werona.
Jaką formę prezentują Kjaer czy Thiaw, każdy widzi, tego komentować nie trzeba. Co do taktyki, to wydaje mi się, że ciągle gramy wysoko, tak jakbyśmy nadal mieli Kessiego w drużynie, który asekurował agresywnie, wysoko grających obrońców. Aktualnie kiedy próba przejęcia piłki przez obrońcę się nie uda, to z powodu braku asekuracji piłkarz rywala tworzy przewagę w tej strefie boiska (bo nasz obrońca musi za nim gonić), albo wręcz dochodzi do sytuacji sam na sam (vide ratujący się faulem na czerwoną kartkę w meczu z Juventusem Thiaw). Nie lepiej ma się sprawa z bocznymi obrońcami w roli środkowych pomocników. Pomysł można by uznać za dobry, nowatorski i efektywny, gdyby Milan grał aktywnie środkiem pola. Niestety, Milan gra bez angażowania środka pola, a większość (właściwie to prawie wszystkie) ataków idzie skrzydłami. Z tego powodu zagęszczanie środka mija się z celem, bo i tak tego nie wykorzystujemy, a brak obrońców w bocznych strefach boiska sprawia, że robią się tam niemiłosierne dziury, co choćby w ostatnim meczu wykorzystywał Lauriente - oczywiście był szybszy od Florenziego, ale Włocha często po prostu nie było z boku, bo akurat brykał sobie na środku.
Połączenie słabej formy obrońców i kiepskiej taktyki to gwarancja dramatu defensywy
W grę wchodzą zawsze tylko dwa czynniki: ludzki (piłkarze) i strategiczny (taktyka i trener). To, w jakich proporcjach się one mieszają, to już inna bajka. Nie umiem tego stwierdzić, czy 99% winy leży po stronie piłkarzy, a 1% po stronie taktyki i trenera, czy odwrotnie, albo czy jest to może 50 na 50. Nawet, jeśli problem leży w głowach piłkarzy, którzy sobie nie radzą z presją meczów wyjazdowych, to również jest zależne od tych dwóch czynników: ludzkiego, bo to mental piłkarzy, i strategicznego, bo Pioli nie potrafi ich psychicznie nastawić/zmotywować/przygotować na mecze wyjazdowe.