Blamaż z Torino. Rossoneri przegrywają 1:3
W sobotę Milan na San Siro zmierzy się z Cagliari. Do końca sezonu pozostały już do rozegrania tylko trzy ligowe spotkania. Rossoneri polują na bardzo ważne punkty, które pozwolą zapewnić im wicemistrzostwo oraz udział w kolejnej edycji Superpucharu Włoch. Aby osiągnąć pierwszy z celów, konieczna będzie strata punktów przez Juventus (rozegra mecz z Salernitaną), natomiast w drugim przypadku: Milan musi wygrać sobotnie starcie.
W bramce Rossonerich ponownie zobaczymy Marco Sportiello, który zastąpi kontuzjowanego Mike'a Maignana. Jak informuje Corriere dello Sport, francuski bramkarz wczoraj trenował indywidualnie. Jego powrót do gry w kończącym się sezonie może stać pod znakiem zapytania, również w przypadku dwóch ostatnich pojedynków (z Torino i Salernitaną). Wszystko za sprawą tego, że mistrzostwa Europy w Niemczech rozpoczną się za mniej-więcej miesiąc, a po ostatnim opuszczeniu mundialu w Katarze, Maignan nie chce ryzykować ponownej absencji na tak ważnej imprezie.
Chłop coś ewidentnie w sobie zatracił, po pierwszym sezonie kiedy przychodził zastąpić naszego syna marnotrawnego było w nim widać jakość i pazur którego próżno szukać w aktualnym. I ja rozumiem, że cholernie ciężko wymagać od jednostek aby wspinały się szczyty kiedy reszta drużyny ciągnie w dół, ale mówimy o bramkarzu - pozycji która jak na standardy piłki nożnej jest w zasadzie zupełnie inną dyscypliną.
Nie jestem w stanie przypomnieć sobie meczu (jednego!) w tym sezonie gdzie Mike był naszym zbawcą, a dziwnym trafem w poprzednich sezonach było takich na pęczki. A nawet odwrotnie, sporo było spotkań gdzie ewidentnie nie dawał z siebie wszystkiego co ma w zanadrzu. O nie obronionych karnych nawet mi się nie chce pisać bo to już zakrawa o lekką farsę. Ale już o zdrowiu jak najbardziej warto napomknąć, bo tu pojawia się nawet pewna urazowa prawidłowość wykluczająca go z 15 -20% spotkań na sezon. Szkoda tylko, że co sezon. A jeśli jeszcze dorzucimy do tego jego wymaganie finansowe na poziomie największych gwiazd Serie A, grających w polu, to już układa nam się iście pieprznięta mozaika na którą stać było by tylko kilka najbogatszych klubów na świecie.
Liczę więc na to, że zagra turniej życia i zgłoszą się po niego jakieś Manchestery czy inne PeGieRy. Alternatyw jest sporo, nawet w samej Serie A - Di Gregorio czy nawet nasz Skorup, nie wydają się aż tak wielkim downgradem w porównaniu do naszego Magika, który niestety zaczyna sam sobie wybierać kiedy ma ochotę wyjść zrobić spektakl a kiedy nie. Szkoda tylko, że cyrk w którym występuje opłaca jego kontrakt nie zważając na fanaberie Maestra, ani na faktyczną jakość wystawionej sztuki.