Arrigo Sacchi na łamach LGdS wypowiedział się na temat wtorkowego zwycięstwa Milanu nad PSG: "Wieczór do oprawienia w ramkę, powieszenia na ścianie i podziwiania go jak arcydzieła. Milan wygrywa z budzącym postrach Paris Saint-Germain, a Lazio pokonuje Feyenoord". "Na San Siro było to bardzo dobre i bardzo otwarte spotkanie. W pierwszej połowie Milan wydawał mi się nieco zdezorganizowany. W drugiej odsłonie Rossoneri jednak uspokoili się, wydawali się zdecydowanie bardziej uporządkowani i zwarci. Dali z siebie wszystko i jest to bardzo pozytywny aspekt, zwłaszcza, że rozegrali ten mecz po fatalnej porażce u siebie z Udinese. Zwycięstwo nad PSG to ważna reakcja zespołu, który teraz ma obowiązek kontynuowania tej drogi". "Leão, który moim zdaniem ma imponujące umiejętności i denerwuje się za każdym razem, gdy ich nie wykorzystuje, wrócił, aby pomóc swoich kolegom z drużyny. Oddawał niesamowitą serię strzałów i w ten sposób oprócz stwarzania problemów Paris Saint-Germain, dodał odwagi całej drużynie. Kontrataki Leão w drugiej połowie były naprawdę porażające: nie można było go zatrzymać".
Dziadek leków nie wziął czy jak?
Nie żebym chciał bronić teraz wszystkiego co mówi Arrigo, ale pod pewnymi względami ma racje, po prostu wczoraj Rafa zamknął mu buzię mówiąc wprost, swoim zaangażowaniem i oddaniem dla zespołu.
Co do meczu z Udinese, to trafnie ktoś zdiagnozował wczoraj podejście mentalne do tego meczu. Rok temu było dokładnie to samo, przed wieczorami LM kiszka w lidze, żeby potem dać z siebie absolutnego maxa.
Występ godny prawdziwego lidera, do którego Rafa aspiruje po przedłużeniu kontraktu w lecie. Występ godny noszenia dychy na plecach. W końcu tutaj słowa się urzeczywistniły.
Sacchi ma rację w tym stwierdzeniu: "Zwycięstwo nad PSG to ważna reakcja zespołu, który teraz ma obowiązek kontynuowania tej drogi". I oby coś się z tego wykluło.
Przestałem jakkolwiek poważnie traktować jego wypowiedzi.