Nie tak to miało wyglądać...
Porażka Milanu z Napoli na San Siro
Nie ma co się oszukiwać. Dochodzimy do momentu, kiedy stajemy na stacji i musimy wejść do pociągu. Albo wybierzemy ten właściwy, albo zwyczajem ostatnich lat ugrzęźniemy w kolejce po bilet i się spóźnimy. Teraz czas nie na wielkich przeciwników, ale na wielkie mecze. Dla układu sezonu.
Ostatnia porażka w Udine, kilka smutnych statystyk i przede wszystkim szereg kontuzji sprawiają, że optymizm z serc Milanistów ucieka jak powietrze w niesprawnej dętce. Trudno się oczywiście temu dziwić, bo przeszłość i realizm każą mieć na uwadze, że podróżujemy słoniem w składzie porcelany i jak jeszcze parę razy tak mocno nasz zwierzak zwany drużyną postawi nogę niezdarnie, to nie będzie niczego.
Po środowej wygranej Violi w ostatniej chwili z Pescarą spadliśmy już na 8. miejsce. Nie brzmi zbyt ciekawie, ale apeluję o spokój. Mamy przed sobą mecze z Sampdorią i Bologną – musimy je wygrać za wszelką cenę. Być może jeszcze nigdy w tym sezonie, chyba że w Katarze, nie był ważny aż tak bardzo wynik pojedynczych meczów.
Inter gra w niedzielę na Juventusie i zakładając jego porażkę i nasze dwie wygrane, to będziemy mieli o jeden punkt więcej od nerazzurrich. I w końcu zrównamy się wszyscy meczami. Myślę, że to by trochę ustabilizowało kwestię presji, nawet jeśli wiemy, że ścigania się z nimi do końca sezonu możemy raczej nie wytrzymać.
Po tych dwóch meczach rysują się pojedynki z Lazio i Fiorentiną, a więc tak naprawdę kluczowymi przeciwnikami w walce o pierwszą piątkę. Super było się łudzić tak długo, że walczymy o Ligę Mistrzów. Niektórych los nie wybudza ze snów przez cały sezon, z nami było inaczej, ale moim zdaniem nie ma już sensu płakać i się zadręczać. Mamy do wykonania robotę, o której każdy powtarza od startu sezonu: awansować do Ligi Europy.
Takie mecze jak z Udinese tej drużynie po prostu muszą się przytrafiać. To niemożliwe, by nie zgubiła punktów z żadnym klubem z niższych rejonów tabeli. Już i tak trzeba się cieszyć, że mimo wszystko tych wpadek jest stosunkowo mało, a najgorsi w lidze są przez Milan raczej konsekwentnie punktowani (z miejsc 11-20 nie wygraliśmy tylko z Genoą, a z Bologną jeszcze się nie spotkaliśmy).
I nic mnie tak w tym momencie nie przejmuje, jak kontuzja Bonaventury. Wszyscy widzimy jak Milan wygląda gdy ten chłopak jest na boisku, a jak gdy go nie ma. Gdybyśmy musieli wylosować komuś kontuzję za pomocą najkrótszej słomki, zapewne modlilibyśmy się, by nie padło akurat na Jacka. To niesamowity pech, ale też przeszłość – piłkarz musi teraz spokojnie czekać do lata, a piłka pozostaje w grze.
Nie mam żadnych oczekiwań co do Lucasa Ocamposa i Gerarda Deulofeu. Ja tych piłkarzy będę dopiero dobrze poznawał, tak jak zapewne także wielu z Was. Z chęcią zobaczę, na co ich stać i choć na pewno nie zastąpią Jacka w stu procentach, to może uda im się sprawić, że to zimowe „zablokowane” okienko będziemy wspominać jednak z delikatnym uśmiechem na ustach.
Za tydzień wszyscy będziemy już mądrzejsi. Jeśli nie chcemy efektu domina, pogarszającej się atmosfery i możliwej utraty kontroli nad wydarzeniami – musimy pokonać Sampdorię i Bolognę. Jak na tak delikatny moment sezonu i wszystko inne, z czym klub teraz się trapi, 6 punktów przed bezpośrednimi pojedynkami z Lazio i Violą może podziałać jak ożywczy prysznic.
To nie jest ten czas, aby siać czarnowidztwo. Poczekajmy. Jeśli jednak za tydzień nasz dorobek nie powiększy się o pełną pulę, albo – tylko nie to – nie drgnie nawet o punkcik… Tak – boję się, że wtedy będą już wszelkie argumenty by ze świeczkami w oczach bić na alarm, że ten smutek znowu się dzieje.
A póki co trzymajmy kciuki w niedzielę i środę. Bo to efekt motyla: kąt kopnięcia piłki przez piłkarza Milanu w Bolonii może sprawić, jaki humor ktoś z nas będzie miał w czerwcu leżąc pod palmą przy jakimś oceanie…
Nie wiem ja Ty, ale ja nie opuściłem żadnego meczu ligowego (i pucharowego również) od kilku lat, sam już nie liczę od kiedy, cztery może pięć lat :-)
Wydaje mi się że do ostatniej kolejki powalczymy o szóste miejsce z Violą. Trochę jak w 2013, tylko stawka dużo niższa.