Nie tak to miało wyglądać...
Porażka Milanu z Napoli na San Siro
Ależ bym chciał usiąść już przy meczu Milanu w trakcie tygodnia. Tylko nie takiego ligowego, ani nie takiego w Pucharze Włoch. Spokojnie, mam kontakt z ziemią – wystarczyłaby Liga Europy. Tak bardzo brakuje mi naszego klubu rywalizującego w innych krajach, że po prostu czuję niewysłowioną pustkę. Czy to możliwe, aby mieć na czym zawiesić oko już od września? Wszystko zależy od naszej drużyny, nawet jeśli obecnie znajdujemy się poza właściwą strefą.
Czołówka Serie A, ta poza podium, jest w tym roku niesamowicie spłaszczona. W zeszłych latach taki dorobek jak mamy teraz, a więc 50 punktów, pozwalałby walczyć nam nawet o Ligę Mistrzów. Teraz sprawia, że nie znajdujemy się nawet na miejscu gwarantującym kwalifikacje do Ligi Europy.
W piątek zagramy z Juventusem, więc umówmy się – trzeba wkalkulować zero, ale każdy dorobek ponadto będzie traktowany jako coś ekstra. Ciekawie zapowiada się jednak sytuacja po meczu z bianconerimi, gdy do końca rozgrywek zostanie 10 kolejek.
Naszych rywali na finiszu sezonu można podzielić na dwie grupy:
- trudna: Inter, Roma, Atalanta
- łatwa: Genoa, Pescara, Palermo, Empoli, Crotone, Bologna, Cagliari
Naturalnie wiem, że „łatwa” to prawdopodobnie słowo bardzo na wyrost i nie powinniśmy popadać w hurraoptymizm, ale i tak wszystko rysuje się bardzo ciekawie. Z zespołami z tej drugiej grupy, w pierwszej rundzie zebraliśmy 18 na 21 możliwych punktów. A jedyne 3 jakie straciliśmy, w Genui, to w bardzo dziwnych okolicznościach. Dobrze pamiętamy, że choć skończyło się 3:0 dla gospodarzy, to równie dobrze mogło 2:1 dla nas i to pomimo gry w dziesiątkę. To był bardzo dziwny mecz.
Wszystko więc zależy od naszego podejścia. Niewątpliwie jesteśmy lepsi od każdej z drużyn z drugiej grupy. Trzy z nich praktycznie są już w Serie B, a reszta, no może jeszcze oprócz Empoli, nie walczy de facto o nic. A z każdym kolejnym tygodniem sytuacja ta, jak sądzę, będzie się tylko uwydatniać.
Kluczem więc jest niepokpienie pojedynków z tymi niżej notowanymi. A co wydarzy się w derbach i meczach z Romą oraz Atalantą? To pewnie też będą kluczowe starcia, ale jak bardzo, to zależy właśnie od naszej postawy z całą resztą.
Znakomicie byłoby nie grać w maju w Bergamo o życie, ani nie podejmować rzymian z nożem na gardle. W naszych możliwościach i nogach leży to, żeby w okolicy Wielkanocy mieć 60 punktów, a w ostatnich dwóch kolejkach walczyć o ponad 70. W „normalnym” sezonie taka ilość mogłaby dać nawet kwalifikacje Ligi Mistrzów, ale ten rok pod kątem pucharowym jest naprawdę bardzo trudny.
Szczerze? Gdyby Napoli przegrało w zeszły weekend w Rzymie, to nasze 4 punkty straty do podium i całkiem zachęcający terminarz pozwalałby wierzyć nawet w cuda. Tak się jednak nie stało i trzeba porzucić dzikie fantazje, ale Liga Europy do wzięcia jest jak najbardziej.
W sobotę stuknie nam trzy lata od porażki 1:4 w Madrycie i rozbratu z pucharami. Brakuje mi ich. Brakuje mi tego bycia w centrum wydarzeń, ciekawy jestem drużyny na tle innych europejskich ekip. Można napisać naprawdę fajne historie – jak pogoń Liverpoolu z Borussią Dortmund czy szereg innych fajnych meczów rozgrywanych poza krajowym podwórkiem.
Pomijając nawet aspekt typowo kibicowski. Bo naprawdę z chęcią wybrałbym się na Milan do Czech, Niemiec, Holandii, Danii czy gdziekolwiek poza Włochy.
Europo, brakuje mi cię. Tak po prostu.
Co do kwalifikacji do Ligi Europy, szanse na to są naprawdę duże. Teoretycznie terminarz nam sprzyja. Wprawdzie w dzisiejszym meczu ciężko spodziewać się punktów (chociaż liczę po cichu na małą niespodziankę i ugranie choćby punktu), ale w tej kolejce zarówno Inter, Atalanta jak i Lazio mogą stracić punkty. Inter gra bezpośrednio z Atalantą, więc tutaj jedna lub druga ekipa straci 3 punkty, ewentualnie obie stracą 2 punkty. Lazio z kolei gra u siebie z Torino i to nie musi być dla nich łatwy mecz oznaczający zdobycie kompletu punktów.
Ponadto przyjrzałem się terminarzom tych klubów. Nie będę omawiać całego terminarzu, skupiłem się tylko na tych meczach, w których teoretycznie są największe szanse na stratę punktów.
Inter jak już wspomniałem ma teraz mecz z Atalantą. W następnej kolejce grają na wyjeździe z Torino, więc może Belotti ich ustrzeli i też stracą jakieś punkty :) Ponadto grają z nami, później z Fiorentiną na wyjeździe i następnie z Napoli u siebie, więc tutaj będzie kolejna okazja do zgubienia kilku oczek.Ostatnimi ciężkimi meczami dla Interu będą wyjazdy - z Genoą (wiemy, że czołowe drużyny lubią tam tracić punkty) i w przedostatniej kolejce wyjazd do Rzymu na mecz z Lazio. Także widzimy, że Inter może w kilku meczach stracić sporo punktów.
Atalanta jak wyżej - mecz z Interem. Ponadto w najbliższych kolejkach wyjazdy na mecz z Genoą i Romą. Mecz u siebie z Juve i z nami. I z tych ciężkich meczów w zasadzie to tyle. Atalanta jak widać nie ma aż tak wymagającego terminarzu. Ale liczę, że złapie w końcu zadyszkę i zacznie tracić punkty z tymi słabszymi zespołami.
Lazio. Lazio z kolei teoretycznie ma najciężej. W najbliższej kolejce mecz u siebie z Torino. Ciekawie robi się jednak później. Mecz z Sassuolo na wyjeździe, trzy dni później rewanż w Pucharze Włoch z Romą również na wyjeździe, cztery dni później mecz u siebie z Napoli, a po tym kolejny teoretycznie trudny wyjazd na mecz z Genoą. Myślę, że Lazio skupi się na pucharze, tym bardziej, że mają solidną zaliczkę z pierwszego meczu i nie ma co ukrywać, że ten mecz ze względu na przeciwnika będzie dla nich ogromnie ważny. A to może kosztować wiele sił, tym bardziej, że w tych dniach mają same trudne mecze. Później przyjdzie jeszcze kolejna potyczka z Romą na wyjeździe, tym razem już w lidze. Pod sam koniec mają jeszcze mecz z Fiorentiną u siebie i z Interem na wyjeździe. Tak więc Lazio ma teoretycznie najwięcej szans na utratę punktów.
Pominąłem czołową trójkę, bo ta raczej jest poza zasięgiem. Podobnie z Fiorentiną, bo wprawdzie mają dosyć łatwy terminarz, ale liczę, że te 8 punktów przewagi nie roztrwonimy.
Ale aby grać w europejskich pucharach, w tym przypadku w Lidze Europy, nie możemy się oglądać na innych. Co z tego jak będą oni tracić punkty, ale my również nie będziemy ich zyskiwać? Także jak napisał w artykule Cinassek - wszystko jest w naszych nogach. Ważne aby punktować drużyny z tej słabszej grupy. Z tymi silniejszymi każdy punkt też będzie dobry.
Powrót do Europy jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Liczę, że w następnym sezonie zobaczymy już nasz ukochany klub w europejskich rozgrywkach. Czego bardzo życzę Wam, wszystkim Milanistom!
No i Kazachstan w fazie grupowej Ligi Mistrzów też niczego sobie :)
No, ale na już najwyższy czas na puchary. Bo tam jest miejsce Milanu, choć przyznam, że kiedyś triumfy w LM mniej mnie cieszyły niż scudetto (tak, marzę o drugiej gwiazdce).