Nie tak to miało wyglądać...
Porażka Milanu z Napoli na San Siro
Przyznam, że do samego końca starałem się nie zajmować żadnego stanowiska w sprawie kontraktu Gianluigiego Donnarummy. Przez te wszystkie miesiące dochodziły do nas tak sprzeczne informacje, że ciężko było je podzielić i zakwalifikować jako prawdziwe i wymyślone. I wciąż nie wiemy, jak to wszystko się skończy. Czy możemy zatem dokonać oceny?
Gdyby realny świat był grą komputerową, wszystko stałoby się prostsze. Kontrolny save w odpowiednim miejscu i jak coś nie pójdzie, to zawsze można wrócić. Nie jest jednak tak różowo a pewne decyzje, zwłaszcza wiążące w kontekście przyszłości, potrafią wywrócić i ukierunkować całe życie.
Ze zdziwieniem patrzę, jak dużo osób atakuje Donnarummę wobec całej tej sprawy. Zarzucano mu już tutaj pazerność, brak szacunku, niewdzięczność, a nawet nepotyzm. A wszystko to na podstawie doniesień, które – no nie ma szans, by to teraz stwierdzić – nie mają certyfikatu autentyczności.
Ktoś powie, że ten 18-latek jako młody chłopak, który dopiero się rozwija, powinien nie kręcić nosem i szybko coś podpisać, bo przecież i tak jest już milionerem. Ale przecież życie nie jest białe i czarne. Nie wierzę, że nikt z nas na jego miejscu spokojnie nie oceniłby każdego odcienia szarości tej sytuacji.
Mino Raioli z perspektywa kibica można nienawidzić, ale on w swojej pracy jest geniuszem. Negocjuje najlepsze warunki, potrafi osiągnąć najbardziej korzystne zapisy i dlatego tyle gwiazd światowej piłki z nim współpracuje. Może gdyby Gigio miał innego agenta, to już dawno podpisałby nową umowę z Milanem nawet przy mniejszym obciążeniu klubowej kasy, ale… No właśnie – chyba o to chodzi w posiadaniu agenta, że on stara się pozyskać dla ciebie wszystko to, co najlepsze?
- Gigio, bądź spokojny, wiem, że chcesz zostać, ale ciągle walczymy o jak najlepsze pieniądze. Cierpliwości.
- Mino, daj spokój, to nieważne, czy będę zarabiał 4 miliony czy 2, miejmy to z głowy.
Naprawdę ktoś wierzy, że tak mogłoby to wyglądać? Przecież w ten sposób nie zachowywali się nawet ci piłkarze, którzy potem cieszyli się mianem legend. Obecnie żyjemy w takim świecie, że wszystko jest wiadome z wyprzedzeniem, oficjalne wiadomości poprzedzają setki plotek i doniesień, a osoby popularne są prześwietlane z każdej strony.
Tak przecież nie było zawsze. Z dumą patrzymy na Paolo Maldiniego nie wiedząc, jak wyglądały jego negocjacje z klubem w latach 90-tych. Rino Gattuso też chciał odejść, o czym zresztą sam jasno mówi, ale podkreśla, że „bycie symbolem to coś więcej niż kilka milionów więcej na koncie”.
I chciałbym wierzyć, że właśnie tak myśli też Gigio. Co chcę jednak podkreślić – ci wszyscy nasi idole z lat ubiegłych też mieli chwile zwątpienia. Gattuso spędził w Milanie wiele lat i nikt teraz nie pamięta, że był zdecydowany na odejście, ale jednak został. Bo koniec końców liczy się finalna decyzja.
Oczywiście teraz do tego wszystkiego dochodzi sytuacja wokół klubu i otoczka upadłej potęgi, która jednak być może budzi się z letargu. Nie mówimy o utytułowanym, doświadczonym zawodniku, a o 18-letnim fenomenie. On za tydzień poleci na Euro U-21 2017, a będzie mógł wziąć udział w edycjach tego turnieju także w 2019 i 2021 roku. Ewenement!
On przyjeżdża do Polski mając na koncie ponad 60 meczów w Serie A. Za 4 lata może się szykować do takiego turnieju mając prawie 200 spotkań w najwyższej lidze włoskiej. To historia, która zdarza się raz na sto lat.
Być może Gigio dokonał wyboru już dawno, tego nie wiemy. Bardzo spodobał mi się jednak komentarz pod jednym z newsów – „zakładnik własnych wyobrażeń”. Nie bądźmy takimi zakładnikami. Z wielu stron bombardują nas różne informacje i nawet jak w jedną jesteśmy skłonni uwierzyć bardziej, a w inną mniej, to nie możemy brać ich za pewnik. To krzywdzące kreować sobie obraz nie będąc przekonanym co do uczciwości stawianych kresek.
Gigio chce ściągnąć brata? Chce zarobić jak najwięcej? Chce dać dyla do Ligi Mistrzów? Poluje na wysoki kontrakt gdzie indziej? To wszystko tylko masa przerzucanych przez siebie plotek.
Za interesy Donnarummy odpowiada jeden z najlepszych agentów świata i to jasne, że kwestie kontraktowe 18-latek zostawia właśnie jemu. A sam piłkarz dokona wyboru, bo przecież to jego życie i jego decyzja, co zrobić w przyszłości.
Ta cisza działa źle pod względem PR. Poczekajmy jednak, aż za wszystkim pójdą jakieś czyny. Chyba nie warto skreślać kogoś o takiej historii i perspektywach już na starcie, bo coś nam się wydaje?
Cinassek bardzo ładnie napisane lecz nie sposób się z Tobą zgodzić w kilku kwestiach. Piszesz o fenomenie jakim jest Gigio, ale czy na pewno tak jest? Rozumiem, że największym fenomenem jest jego wiek. Dla mnie nie ma różnicy czy zawodnik ma rozegrane w wieku 20 lat 100 czy 200 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej i 100 w kadrze. Ważne jest tu i teraz. Nie zrozum mnie źle ale jest to tylko bramkarz i do tego w tym sezonie broni gorzej niż w poprzednim. Zdarzały się farfocle lecz jako cudowne dziecko ma wszystko puszczane w niepamięć(coś jak Grsicki u Tomka Hajty). Wcale nie jest powiedziane, że w ciągu 2-3 lat Gigio uczyni jakiś znaczący progres, a wtedy będzie już tylko jednym z wielu solidnych, młodych bramkarzy. Z jedną różnicą 4 razy większą pensją. I nie można go porównywać do takich piłkarzy jak Maldini czy Rino. Przy tym ile dał mu Milan w ostatnich latach powinna ta cała sytuacja trochę inaczej wyglądać. Kolejną kwestią jest to czy Raiola jest geniuszem? Jeśli tak to pazernym i trochę za bardzo grającym pod siebie nie pod młodego. Trochę ciężko mi uwierzyć w to, że kwestie dobrego kontraktu trzeba ustalać miesiącami. Tym bardziej, że klub dał jasno do zrozumienia jak bardzo zależy mu na zatrzymaniu Gigio. Z Jackiem czy Abate takich problemów nie było. Raiola wie, że na młodym może dużo zarobić i to jest dla niego najważniejsze. Czy Donnarumma dobrze na tym wyjdzie to się okaże. Jest duże poruszenie w naszym środowisku (listy i transparenty od Curvy, rady od starszych kolegów, napinka kibiców) co może zacząć działać negatywnie na tak młodego zawodnika. Obym się mylił lecz uważam, że proces odejścia Gigio z Milanu już się rozpoczął. Jeśli podpisze nowy, wysoki kontrakt i zostanie to skończy się wybaczanie wszystkich błędów. Wymagania wzrosną i ludzie już nie będą klepać po plecach i mówić jest super. Jeśli cenisz się jak najlepsi to broń jak najlepsi. Po kilku słabszych meczach i ewidentnych błędach zaczną się gwizdy i niezadowolenie kibiców. A wtedy pojawi się genialny Mino i powie. Widzisz wcale Cię tak nie kochają i musimy Ci znaleźć nowy klub. I mimo szczerej miłości młodego człowieka do Milanu pojawią się smutek i rozczarowanie. W taki oto sposób Raiola zagonił Gigio w kozi róg. Upadek może być szybki i bolesny. A można było po prostu podpisać nowy, lukratywny kontrakt i dalej być cudownym dzieckiem Mediolanu. Bardzo chciałbym się mylić i cieszyć grą Donnarummy jeszcze wiele lat. i na koniec pisząc o czynach i ocenach to nie ma się tutaj nad czym zastanawiać. Chłopak ma 18 lat i chyba wie czego chce. Jeśli jego wolą jest pozostanie w klubie to Raiola jest specjalistą w swoim fachu. Zna realia i honoraria bramkarzy więc nie powinno być problemu. Prawda jest taka, że na chwile obecną młody jest jedynym piłkarzem z jego stajni, którego może dobrze sprzedać. Resztę już upchnął.
Przepraszam za straszny chaos w wypowiedzi i pozdrowienia dla wszystkich fanów Milanu.
Więc sprawa jest prosta, wystarczy cierpliwości, tak jak z przejęciem ACM byłem cierpliwy, tak tutaj jestem tym bardziej
W tekście nazywasz Raiolę jednym z najlepszych agentów na świecie i to normalne, że wyciąga możliwie najwyższe kontrakty, bo to jego praca. Ja mam jednak jedno duże zastrzeżenie co do jego działań. Otóż jeszcze miesiąc temu Gigio był ulubieńcem prawie każdego sympatyka Rossonerich. Dzisiaj niektórzy nazywają go pazernym, pojawiają się wypowiedzi żeby odszedł, bo już go tu nie chcemy, jak chce sobie tak pogrywać. Masz rację, że te wypowiedzi są przesadzone, nie zmienia to jednak faktu, że występują i wcale nie jest ich mało. Raiola wyciągnął mnóstwo pieniędzy dla siebie i podopiecznego, lecz tym samym popsuł relacje między nim a kibicami. I to wcale a wcale nie świadczy o wykonywaniu swojej pracy najlepiej na świecie.
A może to tylko chwilowy kryzys, o którym szybko zapomnimy... :)