Nie tak to miało wyglądać...
Porażka Milanu z Napoli na San Siro
W ostatnich latach AC Milan podupadł pod praktycznie każdym względem. Zarządzanie klubem w wielu aspektach pozostawiało wiele do życzenia. Mozolna wspinaczka, aby wrócić na należne miejsce w czołówce, zarówno włoskiej, jak i europejskiej piłki trwa od czterech sezonów, jednak nie sposób pozbyć się wrażenia, że niektórymi działaniami na rynku transferowym włodarze Rossonerich sami utrudniają sobie powrót na szczyt. Zmierzając powoli do końca "rozliczeń" ostatnich lat, warto pochylić się nad jeszcze jednym zagadnieniem, na które składają się trzy przykłady transakcji, których formuła nie przystoi tak wielkiemu klubowi, jakim od zawsze był i jakim zapewne znów chciałby być Milan.
Żywot Brahima
25-letni dziś Brahim Díaz praktycznie całą juniorską karierę spędził w Manchesterze City. Pięcioletni okres w The Citizens zwiastował spory talent, który z pełną mocą objawił się w meczu Pucharu Ligi z Fulham, w listopadzie 2018 roku. Młody Hiszpan zdobył dwie bramki i zainteresował sobą inne europejskie kluby. Mimo chęci przedłużenia z nim kontraktu przez Anglików, nieco ponad dwa miesiące później dziewiętnastolatek rozegrał kolejny mecz w pucharze krajowym, jednak były to już rozgrywki o Puchar Króla i barwy Realu Madryt, który zapłacił za młodego pomocnika ok. 17 mln euro. W kolejnych tygodniach Díaz dostawał swoje szanse w drużynie Królewskich, jednak jego rozwój postępował bardzo powoli, a cały następny sezon zamknął się w nieco ponad dwustu rozegranych minutach. Jasne było, że zawodnik potrzebuje kolejnej zmiany, aby w pełni pokazać swoje spore umiejętności.
I tu zaczyna się przygoda Brahima z San Siro. Przygoda, która miała potrwać rok, przeciągnęła się jednak do trzech długich lat. Teoretycznie efekt tej czasowej przeprowadzki dla każdej ze stron jest pozytywny. Real wypożyczył zdolnego piłkarza, który w kolejnych miesiącach irytował, szarpał, walczył, znikał na długie tygodnie i przede wszystkim powoli rozwijał swój talent. Brahim dostał to, na czym zależało mu najbardziej – regularną grę, bramki, asysty, miejsce za kierownicą dużego klubu. Co zatem dostał Milan? Dokładnie to samo. Piłkarza, który irytował, szarpał, walczył, znikał na długie tygodnie, rozwijał swój talent, strzelał i asystował. I gdy w końcu proces rozwoju zawodnika można było uznać za zakończony, a samego Díaza za ważny element czerwono-czarnej układanki, wypożyczenie dobiegło końca i od sezonu 2023/2024 cieszy on swoją grą kibiców Realu, wykręcając przy tym rekordowe liczby.
Formuła czasowego transferu Hiszpana do Milanu była niezwykle interesująca. Roczne wypożyczenie, które następnie zostało przedłużone o kolejne dwa lata. Cel wpisania klauzuli wykupu w transakcję raczej pozostanie dla wszystkich niejasny. Rossoneri mieli oczywiście możliwość pozyskania Hiszpana na stałe za 22 mln euro, jednak klub z Madrytu zagwarantował sobie prawo natychmiastowego odkupu za 27 mln euro. Biorąc pod uwagę fakt, że za samo wypożyczenie Milan zapłacił ok. 3 mln euro i przez dwa lata pokrywał pensję piłkarza, z jednej strony można stwierdzić, że otrzymał na trzy lata zdolnego zawodnika za stosunkowo małe pieniądze. Można również nie bez racji zauważyć, że Díaz miał w tym okresie spory wkład w zdobycie mistrzostwa i dojście do półfinału Ligi Mistrzów. Z drugiej strony jednak można mieć wątpliwości czy tak duży klub powinien służyć jako poligon doświadczalny czy wręcz obóz wychowawczy dla piłkarzy innych klubów. Fakty są bowiem takie, że z efektu końcowego, jakim po wielu latach stał się Hiszpan, cieszą się przede wszystkim w Madrycie. Rossoneri natomiast trzy lata cierpliwie stawiali na zawodnika, który w końcu odwdzięczył im się regularną dobrą grą. A następnie zostali z solidną dziurą w składzie przed kolejnym sezonem.
Nic dwa razy się nie zdarza?
13 czerwca 2023 roku Brahim Díaz został ponownie ogłoszony zawodnikiem Realu Madryt, po trzyletnim wypożyczeniu do AC Milan. 26 lipca 2023 roku Álex Jiménez został wypożyczony z Realu Madryt do AC Milan z opcją wykupu za 5 mln euro, z której klub po roku postanowił skorzystać. Korzystny układ? Znów, niestety tylko dla Realu. Królewscy zapewnili sobie prawo do odkupienia piłkarza za 9 mln euro w 2025 i 12 mln euro w 2026 roku. Formuła transferu zupełnie inna niż u starszego z Hiszpanów, ale jednocześnie niesamowicie podobna. Finał tej historii może być jedynie taki, że zyska na tym Real, piłkarz lub nikt.
Doraźnie wygranym mogą być oczywiście Rossoneri, jednak ciężko pozbyć się wrażenia, że jeśli Jiménez okaże się wielce utalentowany, wywalczy miejsce w składzie i rozwinie swój talent, to puenta tej włoskiej przygody będzie dokładnie taka sama, jak w przypadku Brahima. Oczywiście na przestrzeni roku czy dwóch sam piłkarz może swoją grą nieść dużo radości kibicom, jednak chyba wielu z nich z tyłu głowy, przy poznaniu formuły transferu, zapaliła się myśl: "oby nie wypalił". Jeśli bowiem okaże się wzmocnieniem, to za rok lub dwa może okazać się również sporym osłabieniem, wracając do stolicy Hiszpanii. Pomijając skalę trudności, z jaką musi mierzyć się Álex w Mediolanie (jego naturalną pozycja jest lewa obrona, gdzie od lat dzieli i rządzi Theo), transfer ten jest niezrozumiały z jeszcze jednego powodu.
Tym powodem jest Davide Bartesaghi, a więc wychowanek Rossonerich, który pokazał się kilkukrotnie w poprzednim sezonie. Czy jest to piłkarz o większym czy mniejszym talencie niż Hiszpan pozostaje w tym momencie kwestią drugorzędną. Żaden z nich nie wybija się swoimi umiejętnościami wyraźnie na plus czy minus w porównaniu do drugiego. Każdy natomiast, komu leży na sercu dobro klubu powinien mieć na uwadze to, jak bardzo w ostatnich latach był zaniedbany temat wychowanków w pierwszej drużynie. Dlatego, jeśli pojawia się ktoś, kto ma potencjał, żeby zostać przynajmniej solidnym uzupełnieniem kadry seniorskiej, powinien otrzymać opiekę, warunki do rozwoju i przede wszystkim szansę pokazania swoich umiejętności. Niekoniecznie za sprawą sprowadzania do drużyny młodzieżowej rywala do gry z innego kraju. Kontrowersyjny argument? Może i tak, może znajdzie się wiele osób, które uznają, że nic tak nie rozwija jak rywalizacja. Zdaniem autora jednak zdolni wychowankowie powinni rozwijać się za sprawą regularnej gry, popełniania błędów i poczucia, że dla klubu są po prostu ważni.
Och, Karol
Zupełnie innym przykładem jest Charles De Ketelaere. Młody Belg, którego talent eksplodował w sezonie 2021/2022, stał się bohaterem przeciągającej się w nieskończoność sagi transferowej na linii Club Brugge – mistrz Włoch. Negocjacje, które pochłonęły większość mercato w gabinetach władz Rossonerich zakończyły się sukcesem i za kwotę ok. 35 mln euro (różne źródła podają między 32+3 a 36,5 mln euro) młody rozgrywający rozpoczął swoją pierwszą przygodę poza granicami ojczyzny. Oczekiwania względem De Ketelaere były ogromne. W pierwszych dwóch meczach nowego sezonu był zawodnikiem wchodzącym z ławki, jednak już w trzecim swoim występie zadebiutował w wyjściowej jedenastce i od razu zaliczył asystę otwierającą wynik spotkania z Bologną.
Jak się okazało w kolejnych miesiącach, był to jedyny konkret, jaki dał Belg w czerwono-czarnej koszulce i to mimo rozegranych aż czterdziestu meczów na wszystkich frontach. Oczywiście cierpliwość wobec piłkarza stopniowo malała i koniec końców przez cały sezon nie rozegrał on ani jednego spotkania w pełnym wymiarze czasowym. Tak, jak zgodnie wszyscy byli zadowoleni z transferu wielkiego talentu belgijskiej piłki, tak chyba każdy był bardzo rozczarowany postawą piłkarza na przestrzeni całego sezonu. Przed kolejnymi rozgrywkami klub podjął decyzję o wypożyczeniu zawodnika do innego klubu Serie A. Głosy mówiące o legendarnej potrzebie aklimatyzacji przeradzały się w rozważania czy warto zawodnikowi dać w spokoju przepracować okres przygotowawczy i znów postawić na niego w kolejnych rozgrywkach, czy od razu wypożyczyć gdzieś, gdzie w spokoju będzie mógł się odbudować. Klub podjął decyzję o wypożyczeniu i jak najbardziej była ona zrozumiała (tak jak zrozumiałe byłoby pozostawienie piłkarza na San Siro na kolejny sezon).
Formuła transferu była jednak co najmniej dyskusyjna, żeby nie powiedzieć skandaliczna. Wydaje się oczywiste, że Milan mógł i był w stanie znaleźć piłkarzowi odpowiedni klub na zwykłe roczne wypożyczenie tak, aby móc na niego postawić po roku regularnej gry na włoskich boiskach. Bo czy Belg stracił talent? Został pozbawiony umiejętności? Przestałby być łakomym kąskiem na rynku transferowym w przypadku kolejnego słabego sezonu? Wydaje się oczywiste, że nie. Należało natomiast wziąć pod uwagę, że rok spędzony na wypożyczeniu pokaże, że De Ketelaere stać na dobrą grę na wysokim poziomie. Oczywiście, łatwo wydawać takie sądy po fakcie, niemniej jednak po spędzeniu prawie całego okienka transferowego na negocjacjach w temacie jednego tylko piłkarza, nie można było z niego tak po prostu zrezygnować.
A to de facto zrobił Milan. Wypożyczył piłkarza z opcją wykupu za dużo niższą kwotę niż ta, którą sam zapłacił. Zdecydowano o pozbyciu się piłkarza za wszelką cenę licząc, że klub wypożyczający zdecyduje się na zakup. I zdecydował się. Atalanta oficjalnie poinformowała, że skorzysta z opcji wykupu za 22 mln euro. Dodając do tego opłatę za wypożyczenie ok. 3 mln wyraźnie widać, że Milan na tej transakcji straci "na czysto" pomiędzy 7 a 10 mln euro. Traci też przede wszystkim piłkarza, którego nie miał prawa tak łatwo wypuścić z rąk. Nie po wielotygodniowych negocjacjach, nie po roku ogrywania i dawania szans. W końcu nie po jednym udanym sezonie gdzie indziej. Milan jest cały czas w przebudowie i Paolo Fonseca powinien dostać możliwość ocenienia przydatności również De Ketelaere. Takiej możliwości jednak nie otrzyma, a Rossoneri dodatkowo poszli Atalancie na rękę i transfer zostanie sfinalizowany dopiero zimą. W trwającym okresie przygotowawczym klub nie otrzyma zatem ani piłkarza, który ma za sobą świetny sezon, ani pieniędzy z jego transferu.
Milan wykonuje w ostatnich latach wiele niezrozumiałych ruchów na rynku transferowym, stawiając się często w sytuacji, w której może zyskać każdy dookoła, poza klubem z Mediolanu. Mało tego, wśród osób decyzyjnych chyba nikt nie widzi w tym realnego problemu, czego potwierdzeniem przewijające się jakiś czas temu plotki o kolejnym wypożyczeniu z Realu zawodnika jawiącego się jako spory talent. Ostatecznie raczej Arda Güler nie trafi na San Siro, jednak samo rozważanie podobnej do Brahima Díaza formuły transferu może niepokoić. Wszystko bowiem wskazuje na to, że włodarze często zapominają, jak wielkim klubem był i jest AC Milan, a podejmowane przez nich decyzje przypominają raczej realia niewielkiego lub wręcz prowincjonalnego klubu. A to może znacznie wydłużyć powrót na szczyt.
AUTOR FELIETONU: Łukasz Majchrowski
Po tym sezonie chcieli go odsunąć od spraw transferowych i zdegradować na niższe stanowisko na co się nie zgodził i odszedł. Sam Paolo widział już wtedy problem z obecnym trenerem, że potrzeba zmiany czego również nie widział wtedy przynajmniej obecny zarząd. Czas pokazał, że to był również duży błąd z ich strony.
No i tu się zaczynają dopiero mądre posunięcia z ich strony godne pochwały o których to też pisał mateuszchwalisz. Sprzedaż Tonaliego była dobrą decyzją bo w jego miejsce sprowadzili 3jakościowych piłkarzy a tak jak później jeszcze wyszła ta afera z bukiem to tak wyobraźcie sobie poprzedni sezon jakby wyglądał fatalnie gdyby faktycznie Sandro został wtedy w klubie..
No ale pierwsza połowa minionego sezonu to też był dramat i tu kolejne dobre posunięcie z ich strony, żeby wrócił Ibra i był 'Atmosferoviciem' co uratowało sezon praktycznie i tak też mogliśmy ukończyć na 2gim miejscu. Pochwała dla nich, że jednak mimo wcześniejszych złych decyzji potrafili w miarę szybko zareagować w odpowiedni sposób.
Kolejna rzecz godna pochwały to przedłużenie kontraktów z kluczowymi zawodnikami jak Theo i Leao. Wyciągnęli odpowiednie wnioski z błędnych działań poprzedniego zarządu nie czekając aż do samego końca sezonu tylko starali się osiągnąć to porozumienie już o wiele wcześniej aż się w końcu udało.
Można mieć pretensję za to jak teraz wygląda okienko transferowe w ich wykonaniu. Sam też pisałem jakich decyzji nie pochwalam ale tak jak kolega hyrus13 napisał nie jesteśmy w tej chwili Top klubem jak kiedyś i nie ma co nawet porównywać Nas obecnie do Realu bo to jest przepaść tak jak pisał kolega Trefniś. Wystarczy spojrzeć na Nasz budżet na pensję roczne dla piłkarzy tj. 90mln euro co stawia Nas na 20miejscu względem innych klubów z Europy. Tak dla samego porównania z takim Realem Madryt to Nasz budżet to 1/3 tego co oni obecnie wydają na pensję.
Jednak nie odstajemy już aż tak bardzo od rywali z ligi pod tym względem bo jesteśmy zaraz za Juve(ok.150mln euro) i Interem(ok.107mln euro). Teraz przy okazji warto spojrzeć na przychód jaki generuję obecnie Nasz klub i tutaj również należą się pochwały dla obecnego zarządu i działań jakie poczynił bo pod tym względem jesteśmy na 13miejscu i za poprzedni sezon zanotowaliśmy większy przychód niż taki Inter, który zdobył mistrza. Porównując przychód za sezon 22/23 z minionego 23/24 zanotowaliśmy rekordowe 50% więcej i to jest tak duży plus jakim nie może się pochwalić żaden inny klub z Topowych lig Europy.
No i tutaj nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jesteśmy 'kolosem na glinianych nogach' bo trzymamy się bardzo dobrze a przy obecnych działaniach zarządu wcale nie wynika, że mają zamiar sprzedać klub z zyskiem raczej się przychylam ponownie ku temu co napisał kolega mateuszchwalisz.
Potrzeba czasu i póki co musimy iść jeszcze w ten sposób, żeby jak najmniej wydawać a jak najwięcej zyskiwać. Zobaczcie sobie tak parę lat wstecz jak to wyglądało właśnie u naszych rywali praktycznie tak samo jak u Nas obecnie rok w rok szli tą samą drogą praktycznie 10lat wstecz w Juve musieli się zadowolić 30l.Tevezem czy 32l.Quiagliarellą, w Interze 33l.Palacio czy 30l.Podolskim w ataku.
Wiele ludzi krytykuję trenera jakiego obecnie zatrudnił zarząd ale tak abstrahując to kim właściwie był Conte jak obejmował Juventus? Albo czy taki Spaletti był faktycznie lepszy jak objął Napoli? Ewentualnie Inzaghi jak przejął Inter? No nie powiedziałbym. Wszyscy wtedy mieli praktycznie takie samo CV, jak Fonesca obecnie.
Generalnie to cokolwiek by się nie działo to ja wiem, że i tak będę regularnie śledził, oglądał, kibicował i całował ten herb Milan per sempre!!! :))))).
Jak widać się opłaciło, w naszym przypadku poniekąd też
To są różne historie.
No Janek się lekko łączy, bo Ibra chciał żeby ten grał w Serie C, gdzie chłopak dawno ich przerósł i jest na poziomie Serie A.
A druga rzecz, właśnie sprzedaliśmy za czapkę gruszek dwa, ogromne jak na Milan talenty.
Przecież tam napisane, że formuła transferu była do bani/dziwna, a sam Marokańczyk dał radę.
Słuszną jest uwaga kolegów z dołu, mianowicie inna pozycja i obowiązki tak u Brahima jak i CDK.
Pioli ewidentnie nie potrafił wyciągnąć z nich maksa.
Jednak również Elliott był nastawiony głównie na sam zysk, opracowali konkretny plan i tego się trzymali. Mieli na celu wprowadzenie Milanu do LM, a udało się osiągnąć dużo więcej. Jednak po ustabilizowaniu sytuacji w klubie nie interesowało ich zbytnio dalsze inwestowanie. Wyczuli świetny moment do sprzedaży i to zrobili, nie można ich za to winić.
Przez to właśnie rozsypał się trzon zespołu, bo nie zamierzali walczyć za wszelką cenę o piłkarzy takich jak Hakan czy Kessie, mimo, iż było warto. Poszukali tańszych zamienników, co przełożyło się na spadek poziomu.
Mieliśmy moment, gdzie byliśmy bardzo mocni, gdyby wtedy dobrze zastąpiono Turka oraz Prezesa, to sądzę, że przez ostatnie dwa sezony można było zagrozić Napoli oraz Interowi, a tak wytworzył się spory dystans między nami, a sąsiadami. Zawalono sprawę z przedłużeniem kontraktów i poszło lawinowo.
Niestety Elliott już wiedział, że chce sprzedawać, dlatego postawiono na niepewnego Brahima, o którym wspomina autor felietonu, a Francka nie zastąpiono wcale, liczono na wracającego Pobegę.
Wciąż nie stoimy twardo na nogach, dlatego trafiają się takie dziwne układy z Realem czy pośpiech w sprzedaży CDK, aby tylko więcej nie stracić. Obawiam się, że jeszcze kilka podobnych gaf przed nami, bo zwyczajnie musimy szyć z tego co jest, oszczędzać. Powstanie stadion, to mam nadzieję, że wtedy sytuacja ulegnie zmianie.
Dręczą mnie wątpliwości w stosunku do obecnych właścicieli, obawiam się, że będą mocno zaciskać pasa, aby spłacać pożyczkę i wybudować właśnie nowy obiekt, przez co sportowo osiągniemy tylko niezbędne minimum. Jednak jest to wyłącznie wróżenie z fusów, czas pokaże gdzie zaprowadzi nas Red Bird.
Liczę, że kolejny nabywca Milanu, mając już zaplecze w postaci stadionu skupi się na tworzeniu silnej drużyny i wtedy nie będziemy obawiać się szybciej zwolnić wypalonego trenera czy dać ponownie szansę młodemu talenciakowi, który wrócił udanego wypożyczenia, a już na pewno nie będziemy ogrywać zawodników gigantom, gdzie po chwili zabierają nam ich za drobniaki.
Trzeba czekać :)
Co więcej, zarzuty dotyczące braku zaangażowania w walkę o kluczowych zawodników, takich jak Hakan Çalhanoğlu czy Franck Kessié, są mylące. Właściciele muszą zarządzać budżetem odpowiedzialnie, a decyzje finansowe muszą uwzględniać długoterminowe dobro klubu. Nie można winić Elliott za to, że nie przedłużyli kontraktów z zawodnikami, którzy oczekiwali nadmiernych podwyżek płac, zwłaszcza gdy Milan już wcześniej miał problemy z dyscypliną płacową.
Kolejnym punktem, z którym się nie zgadzam, jest krytyka wobec rekrutacji i zarządzania składem. Transfery to zawsze ryzyko, które może przynieść zarówno sukces, jak i porażkę. Wskazywanie na Brahima Diaza jako “niepewnego” zawodnika jest krzywdzące, zwłaszcza że w wielu meczach pokazywał swoją wartość. Wybory transferowe, takie jak sprowadzenie młodych talentów czy tańszych zamienników, były świadomą strategią budowania zespołu opartego na równowadze między doświadczeniem a młodością.
Nie mogę się także zgodzić z pesymizmem wobec obecnych i przyszłych właścicieli klubu. Inwestycje w nowy stadion są kluczowe dla dalszego rozwoju Milanu. Takie projekty wymagają dużych nakładów finansowych, ale są niezbędne, by zwiększyć przychody i konkurencyjność klubu. Twierdzenie, że nowe kierownictwo będzie tylko “zaciskać pasa”, jest przedwczesne i oparte na niepełnych informacjach.
Na koniec, oczekiwanie, że Milan znajdzie nowego właściciela, który zbuduje “silną drużynę”, jest romantycznym podejściem, które nie uwzględnia realiów współczesnego futbolu, gdzie stabilność finansowa i odpowiedzialne zarządzanie są równie ważne jak sportowe ambicje.
Podsumowując, zarządzanie klubem piłkarskim to skomplikowane wyzwanie, a Milan pod obecnym kierownictwem zrobił ogromny postęp. Oskarżanie właścicieli o brak pasji czy zaangażowania jest niesprawiedliwe i nieuzasadnione. Milan potrzebuje czasu i wsparcia w szczególności od nas kibiców, aby kontynuować swój rozwój, a pesymistyczne prognozy nie pomagają w budowaniu pozytywnej atmosfery wokół klubu.
Na tym właśnie opiera się mój wywód - całkiem inną strategie przyjmujesz jeśli wiesz, że inwestycja jest chwilowa, a inną jeśli planujesz pozostawić klub jako wizytówkę.
Elliott dokonał bardzo dobrych ruchów, podejmując minimalne ryzyko i bardzo to się opłaciło. Od początku wiedział co chce zmienić - wyjście z długów, osiągnąć stabilizację, po to został sprowadzony fachowiec - Gazidis.
Gdyby chcieli budować potęgę sportową, to postaraliby się też o fachowców w pionie dyrekcji sportowej. Tego zabrakło, bo nie celowali w działanie długofalowe, a umówmy się Maldini, mimo, iż bardzo zaangażowany nie jest specjalistą w swoim fachu, Boban oraz Massara również nie byli.
Bardziej obawiam się nowego właściciela, gdyby Milanem zarządzał Elliott, to byłbym spokojny.
RB wydaje mi się typowym funduszem, który skupia się tylko na cyferkach i nie patrzy na inne czynniki, te "romantyczne", może o tym świadczyć zwolnienie Maldiniego, który mimo wszystko tworzył właśnie odpowiednią atmosferę i jako legenda klubowa sygnował to swoim nazwiskiem, był magnesem.
Wystarczy zobaczyć za miedzę, tam też nastąpiła zmiana właściciela i z miejsca zaczęły się tarcia, bo nowy fundusz już zaczyna blokować ruchu Marotty, który jednak na robocie zna się jak mało kto. Zablokowali dogadanego zawodnika(nie pamiętam nazwiska), bo nie zgadza im się to w tabelkach. Zhang miał zupełnie inne podejście i ufał swojemu dyrektorowi. Kto wie czy u sąsiadów też nagle wszystko nie wyhamuje, bo nowy właściciel będzie miał nieco inne, bardziej pragmatyczne cele.
Do celu - Zhang i jego Suning planowali zostać w Interze na dłużej, postawili na sukces sportowy, obarczony dużymi wydatkami oraz ryzykiem - dobry trener, zawodnicy, dyrektor sportowy itd. Odnieśli sukces i zbudowali bardzo mocną ekipę, nie oddali klubu dobrowolnie, zmusiła ich do tego sytuacja. Elliott natomiast od początku wiedział, że chce zarobić i sprzedać. Stąd obecne różnice między jedną, a drugą drużyną.
Równie dobrze można napisać taki artykuł z tezą "Jak robić transfery. Na przykładzie AC Milan". W końcu jeszcze nie tak dawno inne kluby stawiały nas jako przykład.
Można napisać jak wielu piłkarzy przyszło za grosze i ich talent tez eksplodował. Ich wartość wzrosła tak wielokrotnie, że klub sprzedając jednego może sfinansować całe okno. Theo, Leao, Maignan, Tonali, Thiaw itd itp.
Albo jak umiejętnie zgarniają piłkarzy w dołku za bezcen. Czyli znów Theo czy Pulisic.
Albo doświadczonych zawodników, którzy robią z miejsca różnicę - Giroud, Kjaer i Morata.
W kolejce Reijnders, Samu czy Okafor. Miejmy nadzieję, że Pavlovic.
Milan to nie Real. Niestety. Piłkarze z Realu chcą grać w Realu. Zwłaszcza gdy mają zagwarantowaną możliwość powrotu.
U nas młodzi nie chcą wracać lub nie godzą się na klauzulę odkupu. Ciekawe dlaczego...
Różnica w wypożyczeniach pokazuje jak jest. U nas jedynie Colombo lub inny młodzik od urodzenia w Milanie zgadza się na klazule odkupu.
Można narzekać na władze, ale oni tez tego faktu nie przeskoczą.
Najwyższa pora sobie uświadomić, że my żadnym dużym klubem nie jesteśmy. Duzi jesteśmy z nazwy i historii. Teraz jesteśmy europejskim średniakiem, który jak Porto może błysnąć w LM, a za chwilę go nie ma, bo czołowi zawodnicy poodchodzili. Jesteśmy w takim miejscu, że musimy liczyć na okruchy z pańskiego stołu, czyli jakieś długie wypożyczenie z Realu, odkup juniora, z którym nie wiążą większych nadziei, ale sobie furtkę zostawiają.
My nie mamy nic do gadania i nie ma się co oburzać, tylko trzeba sobie to uświadomić i pracować nad tym, żeby to zmienić. A jak to zmienić? Inwestując w scouting i w młodzież. Tak, żebyśmy to my za kilka lat stawiali Realowi warunki na jakich sprzedamy im zawodnika.
Nazwałbym nas bardziej kolosem na glinianych nogach.
W ostatnich sezonach udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie bardzo szybko wrócić do wygrywania, wyniki z ostatnich sezonów to nie jest przypadek. To właśnie cechuje największych.
Jednak potrzebny jest ktoś, kto będzie chciał ten stan rzeczy utrzymać dłużej, a nie tylko zarobić i oddać dalej.
Jeśli chodzi ci o CDK, to jak pisałem wyżej, jego transfer pokazuje, że wielkim klubem nie jesteśmy. Real czy City bez problemu by za niego zapłacili te pieniądze i bez mrugnięcia okiem wysłaliby go na wypożyczenie. Z naszej prespektywy taki transfer (za tyle pieniędzy) miał dać jakość od razu, co było z góry skazane na niepowodzenie. Raz CDK dołączył do nas bardzo późno, dwa trudno oczekiwać od młodego piłkarza, że w kilka miesięcy podbije całkowicie obcą ligę.
Więc tak, nie róbmy takich transferów, bo nie mamy czasu i pieniędzy na tego typu ruchy. My powinniśmy się opierać na okazjach, na zawodnikach, którzy odbili się od Chelsea itp. I ja z tym problemu nie mam. Do tego młodzież pokroju Thiawa. Przyszedł za nieduże pieniądze i mam nadzieję, że uda nam się go sprzedać do NC.
Ale czy to aż taki blamaż transferowy z naszej strony no raczej nie. Można by rzec trochę szkoda, że nowy zarząd porzucił ten temat bo myślę, że Real by przystał na to by taką kwotę rozłożyć w ratach niemniej jednak to i tak wielkiej straty w przypadku Brahima nie ma bo nawet jakby został ten kolejny sezon to najpewniej już w obecnym okienku Real by go i tak odkupił.
Jimenez też nie pasuje raczej do tego tematu bo w tym przypadku to również dużej straty by nie było z Naszej strony a póki co jest u Nas i wciąż możemy coś zyskać na boisku tak samo jak w przypadku Brahima, kiedy był u Nas na wypożyczeniu.
Zgadzam się natomiast z blamażem transferowym CDK, dodałbym jeszcze do tego tematu wszystkich panów którzy odeszli za free, Paquete, Kerkeza i Simicia.
Cdk to oczywiście, że nie wypał, ale znajdźcie mi klub który ma 100% skuteczności w transferach, według mnie większość naszych transferów jest na plus, oczywiście uwzględniając cenę i oczekiwania do konkretnego piłkarza to większość naszych transferów jest dobra.
Bo w latach 2012-2020 hulało jak nigdy. Teza tak bzdurna, że aż szkoda tracić czas na prostowanie.
Pozdrawiam :)
W ostatnich latach to wychodzimy mocno na prostą i nadrabiamy stracony dystans.
To był piłkarz, który rozegrał tu przez 3 lata sporo minut i miał trochę goli i asyst.
Robienie z Brahima porażki transferowej to jakiś absurd.
Porażką było wypożyczenie Bakayoko a nie Brahima.
A klęską to była sprzedaż Milosa Kerkeza za jedyne 1,2 mln.
To jest temat na artykuł!
Ej no właśnie drugi raz mi się coś rzuciło w oczy, na ten temat nawet nie wiedziałem że taki gość grał w U-19 w Milanie, czemu tak łatwo go puścili, czy się nie poznali na nim?
Wypożyczenie Brahima Díaza, pomimo jego ostatecznego powrotu do Realu Madryt, miało wiele zalet dla Milanu. Po pierwsze, Brahim przyczynił się do sukcesów klubu, takich jak zdobycie mistrzostwa Serie A i dojście do półfinału Ligi Mistrzów. Wypożyczenie to było stosunkowo tanie, a Milan miał możliwość wykupienia go po rozsądnej cenie. Nawet jeśli Real Madryt miał opcję odkupu, transakcja ta była korzystna finansowo, biorąc pod uwagę wkład zawodnika i jego rozwój w klubie. Milan skorzystał z usług utalentowanego piłkarza bez konieczności ponoszenia dużych kosztów transferowych na samym początku.
W kwestii wypożyczenia Alexa Jiméneza i porównania go do sytuacji z Brahimem, należy zauważyć, że Milan dąży do budowania zespołu poprzez pozyskiwanie młodych, perspektywicznych zawodników. Nawet jeśli Jiménez miałby wrócić do Realu Madryt po kilku latach, Milan skorzysta na jego rozwoju i ewentualnym transferze. Takie podejście pozwala klubowi na zarządzanie ryzykiem finansowym i minimalizowanie kosztów, jednocześnie zwiększając wartość sportową drużyny.
Co do Charlesa De Ketelaere, jego transfer, choć kosztowny, nie powinien być oceniany wyłącznie na podstawie jednego sezonu. Wypożyczenie do Atalanty z opcją wykupu nie jest porażką, ale raczej próbą maksymalizacji wartości zawodnika. Jeżeli De Ketelaere pokaże swoje umiejętności w Atalancie, Milan będzie mógł liczyć na zwrot z inwestycji. Warto też zaznaczyć, że klub nie rezygnuje z utalentowanych zawodników, ale szuka dla nich odpowiedniego miejsca do rozwoju, co może przynieść korzyści w dłuższej perspektywie.
Zarzuty o braku strategicznego zarządzania są nieuzasadnione. Milan znajduje się w fazie odbudowy i dąży do stabilności finansowej oraz sukcesów sportowych. Kluczowe decyzje transferowe, nawet jeśli czasem mogą wydawać się ryzykowne lub niezrozumiałe, są podejmowane z myślą o długoterminowych celach. Klub jest zarządzany z konsekwencją i determinacją, a reakcje niektórych kibiców są często motywowane emocjami, które nie zawsze odzwierciedlają rzeczywistą sytuację.
W obecnym świecie futbolu, zarządzanie klubem piłkarskim to nie tylko sukcesy na boisku, ale także zdrowa kondycja finansowa. AC Milan pokazuje, że jest na dobrej drodze, by ponownie stać się jednym z czołowych klubów Europy.
Można dorzucić gwiazdy odchodzące za frytki jak Dollar i Hakan i wyłoni się z tego naprawdę jakiś obraz nędzy i rozpaczy.
Jedyne co nam się w miarę udaje, to czasem odbudować gracza czy wychwycić jakiegoś zdolnego grajka za mały hajs, ale końcowo i tak często mało z tego mamy, bo to nie są często gracze na poziomie, w który mierzy Milan.